Wpisy

Co się dzieje w sporze Epic Games z Apple? Część druga

Spór Epic Games z Apple nie przestaje wzbudzać dyskusji w branży gier wideo. Jako LegalPlay, we wcześniejszym wpisie opisywaliśmy już początki sporu i pozew wniesiony przez Epic Games. Zgodnie z zapowiedzią, śledzimy najnowsze doniesienia w tej sprawie. Zapraszamy do zapoznania się z podsumowaniem i analizą najnowszych doniesień w sporze, które pojawiły się od czasu poprzedniego wpisu.

Mobilne gry wideo na Unreal Engine bezpieczne, Fortnite wciąż poza AppStore

Tak jak wskazywaliśmy w poprzednim wpisie, Apple w odpowiedzi na działania Epic Games planował zablokować Epicowi dostęp do narzędzi deweloperskich Apple, co uniemożliwiłoby dalszy rozwój Unreal Engine na iOS i macOS. W reakcji na zapowiedź Apple, Epic złożył wniosek o uzyskanie tymczasowego środka zabezpieczającego w postaci zakazania Apple zablokowania dostępu Epic Games do narzędzi deweloperskich oraz przywrócenia Fortnite na App Store.

Sędzia Yvonne Gonzalez Rogers 24 sierpnia zgodziła się z pierwszym z dwóch wniosków Epica. Sędzia zabroniła Apple podejmowania jakichkolwiek działań blokujących Epic Games dostęp do programu deweloperskiego Apple ze względu na umieszczenie alternatywnego sposobu płatności w Fortnite. Co do wniosku o przywrócenie Fortnite na App Store, sędzia nie zdecydowała się na nałożenie takiego nakazu na spółkę z Cupertino.

Sędzia nadała postanowieniu moc do czasu podjęcia decyzji w sprawie nakazu tymczasowego (który ma – w uproszczeniu – bardziej „stały” charakter niż tymczasowy środek zabezpieczający). Posiedzenie w tym przedmiocie odbyło się 28 września – więcej informacji na ten temat w dalszej części tekstu.

Google wnioskuje o niełączenie spraw dotyczących Google Play i App Store

Na początku września, na pozwy zareagowało Google. 3 września prawnicy reprezentujący spółkę z Mountain View złożyli do kalifornijskiego sądu wniosek o niełączenie pozwów Epic Games przeciwko Apple i Google w jedno postępowanie. Google powołało w swoim piśmie kilka przekonujących argumentów.

Po pierwsze, Google wskazywało, że inne sprawy związane z naruszeniem konkurencji, które już toczą się przeciwko Apple i Google są na zupełnie odmiennych etapach. Po drugie, postępowanie przeciwko Google uwzględnia również spółki zależne Google spoza USA. Wreszcie, Google argumentowało, że sprawy różnią się merytorycznie, gdyż Google i Apple stosują odmienny model biznesowy.

Spraw nie połączono, a zatem Google udało się przekonać sąd. Ewidentnie, taki obrót spraw działa na korzyść spółki. Po pierwsze, dzięki temu Google prawdopodobnie będzie miał więcej czasu na przygotowanie argumentacji we własnym procesie. Niezależnie od wyniku sprawy przeciwko Apple, internetowy gigant będzie mógł budować swoją argumentację przez wskazanie różnic w zasadach działania Androida i Google Play Store w porównaniu do iOS i App Store.

20-09-03 Google Opposing Co… by Florian Mueller

Fight fire with fire – Apple odpowiada pozwem na pozew

8 września Apple wniósł do sądu odpowiedź na pozew Epic Games. W odpowiedzi Apple nie tylko odniósł się do argumentów twórców Fortnite’a, ale również zdecydowało się na złożenie pozwu wzajemnego.

W swoim piśmie Apple stwierdziło, że Epic jedynie udaje Robin Hooda, tymczasem sprawa stanowi jedynie „prosty spór o pieniądze”. Spółka zwróciła uwagę na wartość, którą stanowiła dla Epic Games obecność na platformie Apple, za którą deweloper nie chce teraz płacić. Umieszczenie alternatywnego sposobu płatności bez zgody Apple stanowiło zdaniem spółki nie tylko naruszenie umowy, którą Epic zawarł z Apple, ale również naraziło na szkodę producenta sprzętów oznaczonych symbolem nadgryzionego jabłka. Apple przekonuje, że Epic Games sam świadomie najpierw próbował uzyskać preferencyjne warunki, a następnie z rozmysłem ściągnął na siebie szkody, na które teraz skarży się przed sądem. Co ciekawe, Apple nawiązuje w piśmie do powiązań Epic Games z Tencent (chiński gigant posiada 40% udziałów w spółce), sugerując, że za całą sprawą stoi właśnie chińska spółka.

Odpowiedź Apple jest dostępna tutaj.

Coalition for App Fairness

Jeszcze przed zaplanowanym na 28 września posiedzeniem Epic Games, wspólnie z 13 innymi spółkami, wśród których możemy znaleźć m. in. Spotify, deezer czy Basecamp, ogłosili powstanie Coalition for App Fairness, organizacji skierowanej bezpośrednio przeciwko praktykom Apple, których dotyczył pozew twórców Unreal Engine.

Wśród kwestii, które porusza organizacja, są praktyki naruszające konkurencję zawarte w regulaminach usług Apple, „podatek Apple” w wysokości 30% na niemal wszystkie transakcje w ramach systemu iOS oraz brak umożliwienia wyboru konsumentom. Na apele organizacji niedawno odpowiedział Microsoft, publikując 10 nowych reguł dotyczących aplikacji w Microsoft Store, które odzwierciedlają zasady proponowane przez Coalition for App Fairness.

Wyznaczenie terminu rozprawy i utrzymanie zabezpieczenia

28 września odbyło się wspomniane wyżej posiedzenie sądowe. Obie strony miały szansę przedstawić swoje argumenty w sporze przed sędzią Rogers i odpowiedzieć na jej pytania. W trakcie posiedzenia (które można było oglądać na Zoomie), sędzia nie podjęła decyzji co do nakazu tymczasowego, ale na podstawie jej wypowiedzi można wyciągnąć wnioski co do jej aktualnego poglądu na sprawę.

Epic wskazywał, że decydując się na wejście w spór z największą na świecie spółką był świadom, że walka będzie trudna, a Apple może chcieć „zemścić” się na spółce, dlatego jego działania sądowe i pozasądowe były zaplanowane i skalkulowane. Twórcy Fortnite’a przekonywali, że system dystrybucji i płatności na iOS może być równie otwarty, co na komputerach z macOS.

Sędzia zwracała uwagę, że inne podmioty również oskarżają Apple o nieuczciwe postępowanie i może to mieć wpływ na wynik sporu. Sędzia zgodziła się z argumentem Apple, że Epic sam ściągnął na siebie szkody w sporze. Zwróciła również uwagę, że 30% prowizji od zakupów na platformie zdaje się być standardem w branży gier wideo, a zamknięte ekosystemy takie jak na iOS istnieją od dekad. Z drugiej strony, sędzia zgodziła się z Epic co do argumentu, że poprzez dodanie alternatywnego systemu płatności, deweloperom Fortnite udało się udowodnić, że system płatności wewnątrz aplikacji (tzw. In-App Payments) stanowi oddzielną usługę.

Decyzja co do wniosku tymczasowego została podjęta 9 października. Sędzia podtrzymała swoje wcześniejsze rozstrzygnięcie. Apple dostał zakaz zawieszania dostępu Epic Games do Apple Developer Program ze względu na działania związane z Fortnite. Gra pozostanie jednak poza App Store, gdyż sędzia nie nałożyła na Apple obowiązku jej przywrócenia.

Sędzia Yvonne Gonzalez Rogers ogłosiła również terminarz kolejnych czynności w sprawie. Rozprawa została wyznaczona na 3 maja 2021. Przed rozprawą, stronom wyznaczono czas na zbieranie i przedstawianie dowodów w sprawie.

W międzyczasie, strony wciąż wymieniają się pismami i argumentacją, za pomocą której próbują przekonać sąd. Przykładowo, Apple w ostatnim piśmie zwraca uwagę, że pomimo usunięcia Fortnite’a z App Store, gracze wciąż mają możliwość omijać opłatę na rzecz Apple w ramach płatności wewnątrz gry. Osoby, które ściągnęły grę z App Store przed jej usunięciem ze sklepu (i nie usunęły jej do dzisiaj), wciąż mogą w nią grać, w tym kupować dodatki przy wykorzystaniu płatności bezpośrednio na rzecz Epic Games.

Kongres USA publikuje wyniki dochodzenia przeciwko Big Tech

W międzyczasie, Kongres USA opublikował raport wieńczący dochodzenie przeciwko Google, Amazonowi, Facebookowi i Apple dotyczące potencjalnych praktyk monopolistycznych.

Raport wprost odwołuje się do sporu Epic Games z Apple i Google. Komisja Izby Reprezentantów stwierdza, że obie spółki wykorzystują swoją pozycję dominującą do narzucania wysokich opłat na deweloperów gier mobilnych oraz blokuje alternatywne systemy płatności.

Warto również zwrócić uwagę na komentarze byłego dyrektora Apple App Store, Phila Shoemakera, zawarte w raporcie. Shoemaker uważa, że wysokość pobieranej prowizji przez Apple nie ma wiele wspólnego z ponoszonymi kosztami, a usługa Apple Arcade, obecna na App Store, narusza wytyczne Apple, na które spółka z Cupertino powołuje się blokując dostęp do usług takich, jak Microsoft xCloud i Google Stadia. Apple Arcade (tak jak usługi Google i Microsoftu) daje dostęp do pakietu gier w zamian za miesięczną subskrypcję.

Komisja wskazała również rekomendacje. Wśród rekomendacji znalazło się między innymi wprowadzenie wymogów zakazujących spółkom narzucanie własnych usług, większa kontrola nad nabywaniem innych spółek przez Big Tech oraz wzmocnienie przepisów antymonopolowych i szersza kontrola Kongresu nad działaniami spółek z Doliny Krzemowej. Rekomendacje są niewiążące, jednakże wskazują na coraz bardziej zdecydowaną zmianę podejścia władz USA do działań Big Tech, w tym Apple i Google.

Podsumowanie i analiza

W telegraficznym skrócie dotychczasowe wydarzenia można podsumować następująco: spór trwa i dopiero nabiera rumieńców, Fortnite pozostaje poza App Store a twórcy gier i aplikacji korzystających z Unreal Engine na urządzeniach Apple mogą spać spokojnie.

Z dotychczasowych decyzji i wypowiedzi sędzi Yvonne Gonzalez Rogers można wywnioskować, że sędzia aktualnie bardziej skłania się do ogłoszenia wyroku na korzyść Apple. Przekonanie sędzi przez Epic Games będzie stanowić spore wyzwanie. Może się jednak okazać, że dyskusja, jaką wywołuje sprawa wystarczy do wprowadzenia zmian, które postuluje Epic, o ile dyskusja nadal będzie trwać.

W szerszym kontekście, nie sposób nie zauważyć, że niezależnie od końcowego wyniku postępowania sądowego (które może potrwać wiele lat), nad Apple oraz innymi gigantami z Doliny Krzemowej zbierają się czarne chmury. Zarówno amerykańskie, jak i europejskie organy zaczynają dostrzegać, jak silną pozycję i bezkarność zbudowały sobie te spółki oraz potrzebę ich regulacji.

Widać również pierwsze konsekwencje sporu na sytuację w branży. Obok wspomnianych wyżej zasad wprowadzonych na Microsoft Store, spółka z Redmond zapowiedziała również rewizję zasad na platformie Xbox. Google zapowiedziało z kolei, że w kolejnej wersji Androida łatwiej będzie można korzystać z alternatywnych sklepów z aplikacjami (takich jak Epic Games Store). Wydaje się, że obie korporacje uważają wymuszoną zmianę zasad za realną i postanowiły zastosować pierwsze zmiany, by nie stać się przedmiotem dalszej krytyki.

Zmiany dokonywane w kierunku proponowanym przez Epic Games zdają się być korzystne dla branży gier wideo. Aktualne pozostają wnioski wyrażone w poprzednim wpisie dotyczącym sprawy opublikowanym na LegalPlay. Większa konkurencja na rynkach dystrybucji gier mobilnych, w tym także dotycząca płatności dokonywanych wewnątrz gier powinna spowodować, że więcej pieniędzy trafi na konta podmiotów z branży (kosztem platform), co umożliwi gamedevowi jeszcze bardziej dynamiczny rozwój. Może się również okazać, że zmiany obejmą także rynki konsolowe, choć tutaj sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, gdyż producenci konsol sprzedają swoje urządzenia często w cenach zbliżonych do kosztów produkcji, zarabiając niemal wyłącznie na sprzedaży gier na konsole.

Jedno jest pewne: obie strony czeka długa batalia sądowa. W dalszym ciągu będziemy śledzić i relacjonować najnowsze doniesienia w sprawie. Zachęcamy do regularnego odwiedzania naszej strony. Jeśli macie jakieś pytania związane ze sprawą, zapraszamy do kontaktu!

Grafika tytułowa: © Adobe Stock/Epic Games

 

Battle royale przenosi się na salę sądową – czego dotyczy spór między Epic Games a Apple i Google?

Nie tak dawno opisywaliśmy na LegalPlay pozew Ubisoftu przeciwko Apple i Google dotyczący gry Area F2, a branża gier wideo ponownie weszła w spór ze spółkami z Doliny Krzemowej. Technologiczni giganci znowu znajdują się pod ostrzałem kolejnego przedstawiciela branży – Epic Games. Tym razem spółki oskarżane są o „własne” czyny, spór doprowadził do usunięcia najpopularniejszej gry na świecie ze sklepów, a sytuacja jest dużo poważniejsza i może wpłynąć na całą branżę gier. Sprawa dotyczy bowiem kwestii tak fundamentalnych, jak modele biznesowe stosowane przez twórców mobilnych systemów iOS i Android. Jak doszło do sporu między Epic Games a Apple i Google? Jakie zarzuty stawia deweloper technologicznym gigantom?

Spór

Epic Games jest deweloperem i wydawcą gier i technologii gamingowych. Aktualnie, największymi produktami oferowanymi przez spółkę są Fortnite oraz Unreal Engine. Fortnite to niezwykle popularna gra z gatunku battle royale, dostępna na PC, konsolach oraz sprzętach mobilnych, która przyciągnęła w sumie zawrotną liczbę ponad 350 milionów graczy. Od niedawna gra umożliwia społeczności również wspólne uczestnictwo w koncertach czy pokazach filmów. Unreal Engine to z kolei niezwykle popularny silnik gier wideo, z którego od pewnego czasu korzystają również filmowcy (np. twórcy serialu The Mandalorian). Epic Games rzucił również wyzwanie Steamowi poprzez Epic Games Store – sklep z grami na platformie PC, szeroko dyskutowany ze względu na kontrowersyjną praktykę wykupywania czasowej wyłączności na dystrybucję popularnych tytułów na PC, a także cotygodniowego udostępniania darmowych gier.

Fortnite był do niedawna dostępny na obu najpopularniejszych platformach mobilnych – iOS i Androidzie. Apple nie umożliwia pobierania aplikacji (w tym gier) spoza App Store – platformy dystrybucji aplikacji na systemie korporacji z nadgryzionym jabłkiem w logo, dlatego jedyną opcją obecności Fortnite’a na iPhone’ach i iPadach było dostosowanie się do warunków narzuconych przez Apple. Platforma Google’a jest pod tym względem bardziej liberalna – na Androidzie można korzystać z aplikacji spoza Google Play Store, jednak konieczna jest uprzednia zmiana ustawień telefonu w celu umożliwienia pobierania aplikacji spoza sklepu Google. Aplikacje spoza Google Play są również pozbawione możliwości automatycznych aktualizacji w tle. Epic Games początkowo zachęcało graczy do bezpośredniego pobierania Fortnite ze swojej strony internetowej, a następnie udostępniło grę również w sklepie Google.

Zarówno Apple, jak i Google pobierają prowizję w wysokości 30% od wszystkich zakupów dokonywanych za pośrednictwem App Store i Google Play Store. Co więcej, obie platformy nakazują wydawcom aplikacji korzystanie z własnych systemów płatności dokonywanych wewnątrz aplikacji (ang. in-app purchases), przykładowo przy zakupie kosmetycznych skórek czy waluty w grze Fortnite. W obu przypadkach, Apple i Google od każdego zakupu w ramach aplikacji każdorazowo pobierają 30% prowizji.

Tim Sweeney, CEO Epic Games, od wielu miesięcy oskarża technologicznych gigantów o wykorzystywanie swej monopolistycznej pozycji do narzucania deweloperom i wydawcom niekonkurencyjnych stawek prowizji i blokowanie swobodnego dostępu do dystrybucji aplikacji na swoich systemach. Praktyki Apple i Google wzbudziły również zainteresowanie władz po obu stronach Atlantyku –  amerykański Kongres oraz Komisja Europejska prowadzą dochodzenia dotyczące działalności spółek.

13 sierpnia Epic Games zaktualizował Fortnite w App Store i Google Play, umożliwiając graczom wybór sposobu płatności za dodatki w grze między dotychczasowym systemem (za pośrednictwem systemów płatności Apple i Google) a bezpośrednią płatnością poprzez system płatności Epic. Jak można zauważyć poniżej, drugi sposób płatności oznaczał ceny niższe o 20%.

 

W odpowiedzi, jeszcze tego samego dnia zarówno Apple, jak i Google usunęły grę ze swoich sklepów, w związku z naruszeniem regulaminów sklepów, zakazujących korzystania z innych sposobów płatności wewnątrz aplikacji. W reakcji na działania technologicznych gigantów, Epic Games zdecydowało się na wniesienie pozwów przeciwko obu spółkom, domagając się zniesienia ograniczeń, w ocenie spółki stanowiących nadużycie pozycji dominującej spółek. W odniesieniu do Apple, Epic Games opublikował również parodię słynnej reklamy Apple „1984”, skierowanej przeciwko IBM, w której wzywa graczy Fortnite do przeciwstawienia się działaniom korporacji, pod wspólnym hasztagiem #FreeFortnite.

Pozew przeciwko Apple

W pozwie przeciwko korporacji z Cupertino, Epic zarzuca spółce nieuczciwe i nielegalne praktyki monopolityczne, blokujące konkurencję na dwóch rynkach: dystrybucji aplikacji na urządzeniach mobilnych (smartfonach i tabletach) z systemem iOS oraz obsługi płatności konsumentów wewnątrz aplikacji na iOS.

Jak wielokrotnie podkreśla Epic Games w swoim pozwie, mimo że działania Apple doprowadziły do strat finansowych wydawcy i dewelopera Fortnite’a, Epic nie domaga się odszkodowania, lecz „jedynie” sądowego nakazu zaprzestania podejmowania przez Apple czynności opisanych w pozwie oraz stwierdzenia, że ograniczenia wprowadzone przez spółkę są niezgodne z prawem i nieskuteczne.

Ponad miliard osób na świecie jest użytkownikami iPhone’ów, a na świecie korzysta się aktualnie z ponad 1,5 miliarda urządzeń działających na systemie iOS. Bazę użytkowników urządzeń Apple wyróżnia równocześnie statystyka, że przeciętnie wydają oni dwa razy więcej pieniędzy na aplikacje niż użytkownicy Androida. W ten sposób Epic argumentuje, że obecność deweloperów aplikacji mobilnych na iOS jest konieczna – pominięcie tej platformy przez dewelopera oznacza rezygnację z możliwości dotarcia do ponad miliarda „hojnych” użytkowników.

App Store

App Store stanowi jedyny sposób dystrybucji aplikacji na iOS. Jak wskazuje Epic, Apple uniemożliwia konkurencję na swoim systemie na kilka sposobów. Od strony technicznej, Apple blokuje możliwość ściągania aplikacji poza App Store, preinstaluje App Store na każdym sprzęcie z systemem iOS i uniemożliwia jego usunięcie. Od strony kontraktowej, w celu udostępnienia aplikacji na iOS, każdy deweloper musi zawrzeć z Apple umowę (tzw. Apple Developer Agreement), której postanowienia nie podlegają zmianom (umowa ma charakter adhezyjny). Umowa narzuca App Store jako wyłączną platformę szerokiej dystrybucji aplikacji na iOS. Umowa zakazuje twórcom dystrybuowania aplikacji stanowiących sklep lub witrynę dla innych aplikacji. Podobne postanowienia znajdują się w wytycznych Apple dotyczących aplikacji w App Store (tzw. App Store Review Guidelines). Co ciekawe, system operacyjny macOS dostępny na komputerach z nadgryzionym jabłkiem w logo nie posiada takich ograniczeń – aplikacje można instalować z różnych źródeł. Na Makach dostępne są również sklepy innych firm, np. Steam czy Epic Games Store.

Zdaniem Epic, takie ograniczenia prowadzą do braku konkurencji na iOS oraz szkodzą trzem rodzajom podmiotów:

  • potencjalnym dystrybutorom aplikacji – innym sklepom, które mogłyby istnieć na iOS, wprowadzając konkurencję na platformie;
  • deweloperom aplikacji na iOS – poprzez odebranie im wyboru, w jaki sposób chcą dystrybuować swoje aplikacje, uzależnienie od jednostronnej decyzji Apple co do obecności na platformie oraz obniżenie wpływów przez pobieranie przez Apple 30% od każdej transakcji w ramach App Store;
  • konsumentom – poprzez ograniczenie wyboru dostępnych aplikacji wyłącznie do aplikacji dostępnych na App Store (a zatem wyłącznie zaakceptowanych przez Apple) oraz poprzez zwiększenie kosztów aplikacji ze względu na 30% „podatek” który deweloperzy muszą uwzględnić w ramach ustalania ceny aplikacji.

Apple In-App Payments

Drugi filar zarzutów Epica względem Apple jest związany z systemem płatności wewnątrz aplikacji. Jak wskazuje twórca Fortnite’a, Apple ma monopol (stuprocentowy udział) na rynku obsługi płatności wewnątrz aplikacji w systemie iOS. Apple skutecznie utrzymuje ten stan poprzez praktyki wykluczające konkurencję. Każda transakcja dokonywana za pośrednictwem systemu płatności wewnątrz aplikacji Apple wiąże się z dokonaniem opłaty na rzecz korporacji w wysokości 30% wartości transakcji. Jak wskazuje Epic, prowizje innych operatorów płatności elektronicznych oscylują w okolicy 3% wartości transakcji, a zatem dziesięć razy mniej niż opłaty pobierane przez Apple. App Store Review Guidelines wskazują wyraźnie, że zakazane jest korzystanie z innych systemów płatności wewnątrz aplikacji niż system Apple, a nawet zachęcanie konsumentów do dokonywania płatności w inny sposób poza aplikacją. Złamanie zasad wiąże się z usunięciem aplikacji z App Store. Zdaniem Epic Games, chęć zapewnienia bezpieczeństwa transakcji nie stanowi wytłumaczenia dla pełnego zablokowania konkurencji, gdyż pozostałe usługi płatności na rynku konkurują również poziomem bezpieczeństwa, a Apple umożliwia niektórym aplikacjom płatności poza systemem Apple za takie produkty i usługi, jak jedzenie (np. Glovo), przejazdy (np. Uber), czy wynajem mieszkań (np. Airbnb).

Zdaniem Epic, działania Apple ponownie szkodzą trzem grupom podmiotów: innym potencjalnym operatorom płatności wewnątrz aplikacji, deweloperom aplikacji oraz konsumentom.

Jak wskazuje w pozwie deweloper Fortnite’a, gdyby nawet konsumenci byli świadomi praktyk podejmowanych przez Apple (a zwykle nie są), zmiana systemu z iOS na inny system mobilny wiąże się z dużymi kosztami, co zniechęca konsumentów do zmiany a także umożliwia Apple stosowanie praktyk monopolistycznych. Poza oczywistymi kosztami finansowymi związanymi z koniecznością kupna nowego urządzenia, Epic wskazuje również na koszty związane z koniecznością nauczenia się nowego systemu oraz zwalczenia przyzwyczajeń w razie podjęcia decyzji o zmianie systemu. Niektórzy użytkownicy iOS ponieśli jednocześnie spore nakłady na aplikacje zakupione na App Store, co dodatkowo zniechęca ich do zmiany systemu, gdyż nie wszystkie aplikacje dostępne są na innych platformach (np. Android) lub nie udostępniają możliwości bezpłatnej zmiany na wersję aplikacji na innej platformie.

Wszystkie powyższe argumenty skłoniły Epic Games do stwierdzenia, że powyżej opisane postępowanie Apple narusza przepisy amerykańskiego federalnej ustawy Sherman Act, które zabraniają „monopolizowania jakiejkolwiek części handlu między Stanami, lub z obcymi państwami” oraz zawierania umów, trustów lub innych porozumień lub zmów, w celu ograniczenia handlu między Stanami lub z obcymi państwami. Dodatkowo, Epic Games postawił Apple zarzut złamania przepisów kalifornijskiej ustawy stanowej Cartwright Act, które zabraniają łączenia (ang. „combination”) zasobów przez dwie lub więcej osób w celu ograniczenia handlu lub zapobiegania konkurencji rynkowej. Zgodnie z ustawą stanową, do „łączenia” dochodzi, gdy niezgodne z zasadami konkurencji postępowanie jednej spółki zmusza innych uczestników rynku do nieumyślnego dołączenia do praktyk antykonkurencyjnych. Na zakończenie producent gier zarzucił Apple również naruszenie kalifornijskich przepisów dotyczących nieuczciwej konkurencji poprzez złamanie zakazu podejmowania działań lub praktyk biznesowych niezgodnych z prawem, nieuczciwych lub wprowadzających w błąd.

Pozew przeciwko Google

Pozew Epic Games przeciwko Google jest bardzo podobny do pozwu przeciwko Apple. Również w tym przypadku, Epic zarzuca spółce niezgodną z prawem monopolizację oraz wprowadzanie ograniczeń blokujących konkurencję na dwóch rynkach: dystrybucji aplikacji na urządzeniach mobilnych z systemem Android (smartfonach i tabletach) oraz obsługi płatności konsumentów wewnątrz aplikacji na Androidzie.

Ponownie, mimo poniesionych strat, Epic nie żąda od Google odszkodowania, lecz sądowego nakazu zaprzestania podejmowania przez Google czynności opisanych w pozwie oraz stwierdzenia, że ograniczenia wprowadzone przez spółkę są niezgodne z prawem i nieskuteczne.

Google Play Store

Rozwijany przez Google’a system Android jest znacznie bardziej otwarty niż iOS, dlatego argumentacja producenta i wydawcy gier jest bardziej zniuansowana. W pozwie przeciwko korporacji z Mountain View Epic Games wskazuje, że poprzez stworzenie licznych barier kontraktowych i technicznych, deweloperzy i użytkownicy aplikacji na Androida są zmuszani do korzystania z Google Play Store.

Android jest udostępniany przez Google producentom smartfonów i tabletów (określanymi jako OEM – original equipment manufacturers – oryginalni producenci sprzętu). Jak ustaliła Komisja Europejska, Android jest zainstalowany na 95% urządzeń sprzedawanych przez OEM korzystających z licencjonowanego systemu oraz niemal 75% urządzeń mobilnych z preinstalowanym systemem. Zgodnie z treścią pozwu, producenci smartfonów (pozew powołuje się na ZTE i Nokię) wskazują, że inne licencjonowane systemy mobilne nie stanowią rozsądnej alternatywy dla Androida, co wynika między innymi z braku aplikacji obecnych na najpopularniejszym systemie mobilnym. OEM muszą zatem korzystać z Androida. Google zdaje sobie z tego sprawę, dlatego licencjonując Androida, narzuca OEMom określone warunki licencji. Wśród warunków Epic wymienia między innymi konieczność preinstalowania Google Play Store i do 30 innych aplikacji Google w systemie oraz domyślnego umieszczania skrótu do sklepu Google Play na głównym ekranie systemu (pierwszym wyświetlanym po odblokowaniu telefonu). Dodatkowo, Google wpływa na porozumienia zawierane przez OEM z innymi dystrybutorami aplikacji na Androidzie. Jako przykład Epic wskazał własne porozumienie zawarte z OnePlus, które miało umożliwić łatwiejsze bezpośrednie instalowanie gier Epic Games na telefonach tego producenta. Początkowo, porozumienie miało objąć swym zasięgiem cały świat, jednakże ze względu na interwencję Google, które obawiało się, że porozumienie doprowadzi do „cichego ominięcia Google Play Store”, OnePlus i Epic były zmuszone do ograniczenia zasięgu terytorialnego porozumienia wyłącznie do Indii.

Podobnie jak w przypadku Apple, niepodlegający negocjacjom Google Play Developer Distribution Agreement zawiera postanowienia zabraniające dystrybucji konkurencyjnych sklepów z aplikacjami. Dodatkowo, Google uzależnia możliwość reklamowania aplikacji dostępnych w systemie Android poprzez usługi Google (np. wyszukiwarkę, YouTube) od obecności aplikacji w Google Play Store lub App Store (w przypadku aplikacji na iOS).

Epic zwraca również uwagę na utrudnienia jakie zaimplementowano w systemie Android, które zdaniem producenta mają za zadanie zniechęcić konsumentów do instalowania aplikacji poza Google Play Store. Bezpośrednia instalacja aplikacji z pominięciem Google Play Store jest dużo bardziej skomplikowana i wiąże się z koniecznością zmiany ustawień telefonu oraz ręcznego udzielenia zgód na działanie aplikacji. Proces instalacji aplikacji w ten sposób oznacza zetknięcie się konsumenta z licznymi ostrzeżeniami dotyczącymi niebezpieczeństwa procesu instalacji.

Od strony technicznej, aplikacje zainstalowane poza Google Play Store są pozbawione możliwości dokonywania aktualizacji „w tle” – użytkownik musi ręcznie zainstalować każdą aktualizację. Dodatkowo, w celu ochrony przed malware, Google może oznaczyć dowolną aplikację jako „szkodliwą”, co może spowodować blokadę pobierania i instalacji oraz przymusowe odinstalowanie takiej aplikacji. Epic w pozwie sugeruje, że taki mechanizm może służyć do nadużyć ze strony Google.

Zdaniem Epic, powyżej opisane postępowanie kalifornijskiej korporacji szkodzi OEMom, konkurencyjnym dystrybutorom aplikacji, deweloperom oraz konsumentom. Tak jak w przypadku Apple, zarzuty można podsumować jako ograniczanie wyboru i zmuszanie innych podmiotów do korzystania z usług Google, a zarazem uiszczania opłaty w postaci 30% wszystkich wydatków dokonywanych za pośrednictwem Google Play.

Google Play Billing

Tak jak w przypadku Apple, kolejny zarzut Epic względem Google dotyczy monopolizacji sfery płatności wewnątrz aplikacji instalowanych za pośrednictwem Google Play Store.

W przypadku aplikacji obecnych w Google Play Store, Google wymusza korzystanie z własnego systemu przetwarzania płatności wewnątrz aplikacji – tzw. Google Play Billing. Tak jak w przypadku Apple, Google pobiera 30% z każdej kwoty wydanej poprzez Google Play Billing, co stanowi około dziesięciokrotność prowizji pobieranych przez inne spółki przetwarzające płatności elektroniczne.

Jak wskazuje Epic, spółka na przełomie 2019 i 2020 roku próbowała dwukrotnie umieścić Fortnite na Google Play Store z opcją alternatywnego przetwarzania płatności, jednakże spotkała się z odmową Google, co zmusiło ją do umieszczenia w sklepie wersji implementującej jedynie Google Play Billing. Na marginesie warto zwrócić uwagę, że Epic zdradza w pozwie, że Google zachęca deweloperów i wydawców gier do obecności na Google Play Store, oferując im preferencyjne warunki umów dotyczących innych usług, takich jak YouTube czy usługi chmurowe. Epic wskazuje nawet wprost, że zgodnie z jego wiedzą spółka Activision Blizzard zdecydowała się na zawarcie takiego porozumienia.

Tak jak w przypadku wymuszania obecności na Google Play Store, postępowanie Google szkodzi w ocenie Epic deweloperom aplikacji, konsumentom i innym podmiotom zajmującym się przetwarzaniem płatności elektronicznych, efektywnie blokując konkurencję, ograniczając wybór i zwiększając koszty dokonywanych transakcji.

Zdaniem Epic Games, użytkownicy Androida, tak jak użytkownicy iOS są obarczeni wysokimi potencjalnymi kosztami zmiany systemu, co jednocześnie umożliwia stosowanie przez Google opisanych praktyk.

Zarzuty postawione Google przez Epic Games są identyczne jak w przypadku pozwu przeciwko Apple. Producent gier wideo zarzuca korporacji naruszenie przepisów Sherman Act, Cartwright Act oraz przepisów dotyczących nieuczciwej konkurencji.

Podsumowanie i komentarz

Na pierwszy rzut oka, spór Epic Games z Apple i Google sprawia wrażenie kolejnego korporacyjnego sporu z wielkimi pieniędzmi w tle. Oczywiście, sprawa toczy się o znaczne kwoty – oblicza się, że do momentu usunięcia Fortnite z iOS, w samej wersji na sprzęty Apple gracze wydali nawet 1,2 miliarda dolarów na zakupy w grze. 30% z tej kwoty, które trafiło jako prowizja do Apple to zawrotna suma, która działa na wyobraźnię i z pewnością jest w stanie skłonić spółkę taką jak Epic Games do walki o zwiększenie swoich wpływów.

Na spór należy jednak spojrzeć szerzej – za pomocą pozwów, Epic Games kwestionuje model działania najpopularniejszych systemów mobilnych, oparty w znacznej mierze na kontroli działań podejmowanych przez deweloperów oraz wysoką, 30% prowizję za płatności dokonywane na platformie. Jednocześnie poprzez rezygnację z domagania się odszkodowania, spółka tworzy wizerunek obrońcy zbiorowych interesów branży, który nie zważa na własne zyski.

Zarówno Apple, jak i Google bronią się przed zarzutami ograniczania swobody deweloperów na swoich platformach wskazując, że stosowane przez nich procedury zwiększają bezpieczeństwo korzystania z iOS i Androida. Z pewnością, rygorystyczny proces oceny przed opublikowaniem aplikacji na App Store wpływa pozytywnie na bezpieczeństwo, jednakże niektóre z decyzji podejmowanych przez korporacje zdają się mieć podłoże wyłącznie biznesowe. W odniesieniu do 30% prowizji, Apple niedawno opublikowało zamówioną przez siebie niezależną analizę, zgodnie z którą 30% jest standardową stawką prowizji w cyfrowych sklepach, w tym również tych przeznaczonych dla gier wideo.

Z perspektywy branży gier wideo, korzystniejsza wydaje się być ewentualna wygrana Epic Games. Przełamanie monopolu technologicznych gigantów spowoduje obniżenie prowizji wypłacanych pośrednikom. Dzięki temu, więcej pieniędzy trafi na konta deweloperów i wydawców, co zwiększy ich wpływy i pozwoli na szersze nakłady na nowe produkcje.

Walka toczy się o uwagę i portfele graczy mobilnych – znacznej i stale rosnącej grupy konsumentów. Niedawne przykłady niedopuszczenia rozwoju usług xCloud i Stadia na iOS czy blokady umieszczenia gier w aplikacji Facebook Gaming pokazują, że Apple chce zachować pełną kontrolę nad swoją platformą mobilną i zasadami korzystania z niej, wyraźnie ograniczając konkurencję.

Pierwsza reakcja Apple na pozew Epica potwierdza tę teorię. W odpowiedzi na pozew, Apple zdecydował, że 28 sierpnia zablokuje dostęp Epic Games do kont i narzędzi deweloperskich dla iOS i macOS. Taki ruch uniemożliwiłby Epic Games dalsze wspieranie i aktualizowanie silnika Unreal Engine na sprzętach z jabłkiem. Tego typu działania mogą wzbudzić wrogość całej branży gier mobilnych, ponieważ dotykają nie tylko Epic, ale również wszystkich deweloperów korzystających z Unreal Engine na iOS. W reakcji na ten ruch, Epic Games złożył do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego środka zabezpieczającego w postaci wstrzymania blokady dostępu do czasu rozstrzygnięcia sporu sądowego między stronami.

Oś sporu będzie dotyczyła interpretacji amerykańskich przepisów antymonopolowych. Warto podkreślić, że monopole jako takie nie są nielegalne – nielegalne jest jedynie nadużywanie pozycji monopolisty. Przed Epic Games trudna batalia. Prawnicy będą musieli przekonać sąd, że rynki dystrybucji aplikacji na iOS i Androidzie oraz płatności wewnątrz aplikacji w tych systemach to właściwe rynki, według których należy oceniać status monopolisty. Większym wyzwaniem może być jednak przekonanie sędziego, że ustalanie zasad działania stworzonej przez siebie platformy może być rozumiane jako działania ograniczające konkurencję. Epic może spotkać się z reakcją, że jako właściciele platform, Apple i Google mogą dowolnie ustalać warunki korzystania z ich usług.

Niezależnie od wyniku postępowania sądowego, ważniejsze może okazać się pobudzenie dyskusji nad praktykami stosowanymi przez twórców iOS i Androida. Poprzez próbę „zrekrutowania” graczy do walki przeciwko korporacjom, Epic Games chce wykorzystać społeczność graczy do wpłynięcia na ich politykę, co może być oceniane negatywnie, ale bywało skuteczne w przeszłości (np. w przypadku powrotu Spider-Mana do Marvel Cinematic Universe). Działania spółki mogą także zachęcić polityków i urzędników do zintensyfikowania działań skierowanych przeciwko Apple i Google i wpłynąć na ich ocenę sytuacji.

Spór Epic Games z Apple i Google zapowiada się na jeden z najważniejszych procesów w historii branży gier wideo, o konsekwencjach wykraczających daleko poza branżę. Będziemy śledzić go uważnie.

Pozew Epic Games przeciwko Apple jest dostępny tutaj, a przeciwko Google tutaj.

Artykuł jest pierwszym artykułem z cyklu artykułów podsumowujących spór Epic Games z Apple i Google.
Druga część znajduje się tutaj: Co się dzieje w sporze Epic Games z Apple? Część druga

Grafika tytułowa: © Adobe Stock/Epic Games